Dobrze czynić dobro.

Czasami robiąc niewiele można uczynić czyjś dzień lepszym. Nie mówię tu o czekaniu na dobiegających, bo moje zdanie na ten temat znacie. Jak mam możliwość to poczekam ale pasażer jadący już w pojedzie oraz ten czekjący na następnych przystankach jest ważniejszy. Przykro mi ale taka prawda. Pomijam fakt, że ilość osób, które dostają szansę i zdążą dobiec a tym samym powie „dziękuję” jest prawie zerowa.

Wracając do historii.

Oddałam zmianę nawet zadowolona. Tylko 2 kursy na 7 z opóźnieniem. Odebrałam córkę z przedszkola i wracamy do domu. Chcąc ominąć korki jeździmy trochę naokoło. Nawet nie widzialam, że jedna sytuacja może zmienić dzień. Mijamy pętle autobusową na Brochowie i skręcamy z młodą w prawo.

Zaraz za skrzyżowaniem przy hopce stoi starsza Pani i macha. W pierwszej chwili pomyślałam, że coś się dzieje, szybkie spojrzenie w lusterko. Jedzie auto za mną, no to zjeżdżam delikatnie na chodnik, na szczęście niski krawężnik, aby nie blokować przejazdu. Pani podchodzi i pyta czy ją podwiozę do domu bo autobus nie jedzie już dalej a nie ma kto jej zabrać bo w pracy wszyscy a do domu kawałek.

Na naszej drodze często starsze osoby od których bije taka babcina miłość. Takie ciepło od nich bije, że ma się ochotę przytulić. I tak było też tym razem. Mimo, że obawiam się brać autostopowiczów to teraz bez wahania otworzyłam jej drzwi. Nawet córka, siedząca z tyłu, która wstydzi się nowych osób i potrafi całą drogę nie odezwać się słowem od razu zaczęła rozmawiać. Starszą Panią podrzuciłam do następnej wsi. Patrząc na odległość to trochę by jej to zeszło. Chciała zapłacić za przejazd ale kategorycznie odmówiłam

– poprostu jak Pani zobaczy, że ktoś potrzebuje pomocy, niech mu Pani pomoże. To mi wystarczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.