Motorniczy (forma żeńska motornicza) – zawodowy maszynista tramwaju. Zawód motorniczego wywodzi się bezpośrednio od woźnicy, gdyż w początkowym okresie stosowane były wyłącznie tramwaje konne. Pierwsze tramwaje elektryczne nie posiadały osłoniętej kabiny motorniczego i kierujący narażony był na zmienne warunki atmosferyczne. Z czasem wprowadzono owiewki i szyby z przodu wozu, a następnie kompletne kabiny. Początkowo zawód ten był zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn, ale już podczas I wojny światowej rozpoczęto zatrudnianie kobiet na tym stanowisku.
1. Jak to się stało, że zostałaś motorniczą?
Moja przygoda z tramwajami zaczęła się trochę jak telenowela. Mój chłopak jest kierowcą autobusu, Namawiał mnie do tego, abym poszła na kurs tramwajowy. Z początku mnie do tego nie ciągnęło, gdyż całe życie spędziłam z tatą jeżdżąc zestawami po kraju i wolałam iść na ciężarówki. Ale życie lubi płatać figle. Po zerwaniu postanowiłam, że jednak zapiszę się na ten kurs i będę po złości pracować z nim w jednej firmie. Miało być ze złośliwości, ale pierwsza jazda za sterami i zakochałam się. W Konstalu, w „akwarium”. To było jak grom z jasnego nieba. Teraz wiem, że jazda tramwajem była mi przeznaczona.
2. Czy to było duże wyzwanie? Jak Ci szła nauka na kursie, a potem dalsza praca?
Samo uczestnictwo w kursie było bardzo męczące. Rano praca a popołudnia na zajezdni oraz „na trasie”. Prawie 18 godzin poza domem przez półtora miesiąca. Na dodatek środek lata, więc zmęczenie dawało mocno popalić. Najbardziej obawiałam się braku wiedzy na jakikolwiek temat związany z tramwajami. Jednak mój przyjaciel jest miłośnikiem komunikacji miejskiej i nauczył mnie wszystkiego co sam wiedział. A było tego naprawdę sporo! Prawda jest taka, że codziennie uczymy się czegoś nowego.
3. Czy taka praca jest wymagająca/stresująca?
Jest bardzo wymagająca. Tak naprawdę odpowiadamy za bezpieczeństwo wszystkich na drodze. Musimy mieć oczy dookoła głowy. Musimy zwracać uwagę na wszystkich. Na kierowcę samochodu, który może się zagapić i nie ustąpić pierwszeństwa, na przechodniów, których nosy tkwią w ekranach smartfonów. A przede wszystkim na pasażerów dla których każde ostre hamowanie może być nieprzyjemne w skutkach.