Zasłyszane od pasażerów, między pasażerami wymienione uwagi i spostrzeżenia

1.
– Proszę nie zasłaniać mi całej widoczności z prawej strony
– Powiemy kiedy wolne
– Panie ja nie ufam lusterkom a co dopiero Wam
– Prawidłowo. My sobie też nie ufamy
– Mi musicie zaufać…..Postaram się Was przewieść w jednym kawałku.
– Na to liczymy.
– No autobusu mi
szkoda.

– No w końcu autobusów mało a ludzi dużo. Ale spoko tu tyle ludzi, że nic się nam nie stanie.
2.
-Ale tłumy – rzecze staruszka wchodząc do autobusu.
– No studenci wrócili. Ledwo się zmieścili
– Pani kiedyś to się nie mieścili, na stopniach stali. Drzwi się nie zamykały.

3.
Budzę po raz kolejny studenta. Już dwa kółka zrobił.
– Panie wysiadka.
– Ale jak obiecam, że teraz wstanę?
– Nie ufam Panu.
– Ale obiecuję.
– Ja i tam mam teraz pół godziny postoju.
– A to idę na piechotę.

4.
Pasażer wsiadł na jednym z przystanków, stoi przy kabinie coś tam chrząka, wzdycha i cmoka. W końcu, chyba z powodu braku mojej reakcji, wypala:
– wczoraj miała Pani spódnicę! – widząc brak reakcji z mojej strony dodaje – tak nie może być! Ja specjalnie dziś na Panią czekałem bo sobie chciałem na nogi popatrzeć. Kto mi odda za stracony czas?
– moje nogi, moja sprawa. – odpowiedziałam krótko i nie wdawałam się w dalszą dyskusję.

5.
– W takim zawodzie to Pani męża nie znajdzie.
6.
Przejazd kolejowy. Sygnały świetlne migają, zatrzymuje wóz jeszcze zanim rogatki zaczęły opadać:
– Facet by przejechał.

7.
Jadę po pracy do sklepu, słyszę za plecami szept:
– Ty to ta mama co jeździ.

8.
Podjeżdżam na przystanek, pasażerka mnie obserwuje. Podchodzi do pierwszych drzwi, wsiada :
– Jedzie Pan na dworzec? – pyta patrząc na mnie
– Nie ma tu żadnego Pana – odpowiadam
– Oj, bo ja nie zauważyłam.
9.
Linia 113.
Jedziemy sobie. Cisza, spokój. Spostrzegam, że pasażerka nogi na fotel oparła i zadowolona. No to mikrofon i kulturalne zwrócenie uwagi, że fotel to nie podnóżek i nóg proszę nie opierać. W 99 procentach pasażer przeprasza i dalej jedziemy sobie w spokoju. Ale owa pasażerka była w tym jednym procencie. Wyleciała do przodu z krzykiem :
– czy masz jakiś problem? Otwieraj te drzwi
No cóż, jestem jeszcze na przystanku, 40 sekund przed czasem. No to otwieram. Pasażerka staje w drzwiach blokując je i że dzwoni na policję. Tak na policję za zwrócenie uwagi. No ale sporo chce… Zabraniać nie będę. Pasażerowie nawet nie stanęli w obronie pasażerki tylko otwarcie powiedzieli, żeby wysiadła. Widząc, brak mojej reakcji wysiadła, zapewne udając że gdzieś dzwoni.
Pewnie sądziła, że skoro na mnie krzyknęła i zaczęła dzwonić, ponoć, na policję to mnie przestraszy i zacznę się kajać oraz przepraszać. Jeszcze wręcz błagać żeby usiadła i jechała dalej z butami na siedzeniach

10.
Jakiś czas temu na 146. Studencki szczyt. Rondo Reagana w stronę Gaju. Jeden cykl stracony bo tłum zamiast poczekać aż wyjdą pasażerowie to od razu wchodzi. I tylko drugimi drzwiami chcieli by wsiadać… No ale to ich czas. Czekamy. Tłum wszedł. Ledwo bo ledwo ale każdy ma swoje miejsce na glonojada.
Patrzę w lusterko czy nikt nie dobiega ze spóźnialskich, wtedy go spostrzegłam. Tu muszę dodać, że jak już trochę się jeździ to można rozróżnić czy próbuje z nami jechać bezdomny czy „bezdomny”. To ten drugi typ. Już dobrze mi znany bo po 3 minutach autobus śmierdzi okrutnie. Biegnie gość z nieśmiertelnymi workami pełnymi śmieci, które mu towarzyszą podczas podróży. No to szybko decyzja. Zamykamy drzwi ale studenci w ostatnich widząc biegnącego mają inne zdanie. Trzymają mu drzwi i się drą, że jeszcze jeden biegnie. No cóż… Pasażer wsiadł, drzwi zamknęłam i kątem oka spoglądam na studentów, którzy stali przy tych ostatnich drzwiach. Nie sądziłam że tak szybko można zmienić barwę skóry z naturalnej na zielonkawą. Pasażer, który krzyczał że jeden jeszcze biegnie wysiadł i tak na następnym przystanku a Ci którzy trzymali drzwi jechali dalej z nim. Ścisk w wozie panował do Dworca Głównego. I tak sobie jechali w ciepłym smrodku. No bo jak to reagować gdy sami mu jeszcze umożliwili podróż, nikt nie zgłosił że śmierdzi. Nikt! A zanim zapach doleci to trochę trwa.

11.
Starszy pasażer wchodzi do autobusu. 10 minut do odjazdu.
– dzień dobry
– dzień dobry – odpowiadam, wracając do lektury
– a to męski zawód – rzuca jakby w dal
– nieprawda – mówię przewracając oczami. „kolejny” – myślę sobie co wie lepiej.
– dopiero od kilku lat mogą, ale nie powinny. To męski zawód. Męski świat. Wiem co mówię, sam pracowałem jako kierowca.
– na szczęście cywilizacja idzie do przodu i można wybrać zawód jakiś się chce a nie taki co odpowiada innym.
Pan ucichł. Wysiadł na następnym przystanku, gdzie piechotą jakieś 3 minuty:
– do widzenia, życzę nieprzyjemnej jazdy.
-a ja Panu bardzo miłego dnia.

12.

Podchodzi pasażer i pyta :
– przepraszam, do marketu budowlanego to mam tu wysiąść czy dalej jechać?
– Panie a do apteki to tu czy dalej? – pytam pasażera
– no a skąd mam wiedzieć? – odpowiada zaskoczony, po chwili jednak dodaje – ok, już rozumiem – odpowiedział z uśmiechem – to ja zadzwonię, zapytać gdzie dokładnie oni są.

13.
Jedna z pętli.
Gruba impreza musiała być i komuś przeszkadzał kubeł na śmieci. Kubeł otwarty, śmieci obok latają. Drugimi drzwiami wysiada pasażer :
– tam trzeba by posprzątać – widząc brak mojej reakcji bo hasło rzucone jakby do siebie, podchodzi do mnie – mogła by Pani coś z tym zrobić. A nie śmieci się walają po chodniku.
– pożyczyć Panu rękawiczki i jakis worek?
– Pani chyba żartuje, ja nie będę sprzątać.
– to Pan zaczął żartować pierwszy.
– ale Pani jest kobietą
– i co w związku z tym?
– no może to Pani posprzątać.
Przechodząca Pani, słysząc naszą rozmowę :
– a co ona ma to robić? Rusz się i sam posprzątaj. Księciuniu się znalazł.

14.
Linia 148. Robotnicza. Kto jechał ten wie jak tam wygląda. Kto nie wie – kostka brukowa, dziury zalane asfaltem. Do tego jeszcze butelka szklana w śmietniczce hałasuje od pętli. Pasażerka siedzi na miejscu pilota, ta sama co wsiadając do autobusu wrzuciła tę butelkę do owej śmietniczki. I tak ta buteleczka podskakuje na dziurach. Hałas robi. Nawiew na przednią szybę chodzi co by chociaż trochę ją zagłuszyć. Pasażerka podchodzi do kabiny i pyta :
– może Pani ciszej jechać bo rozmawiam przez telefon. – i usiadła a ja dalej się zastanawiam jak można jechać ciszej, gdy ta butelka na najmniejszej dziurze lata po całej śmietniczce?

15.
– mama, papierki Ci wypadły – mówi dziecko do mamy
– kierowca posprząta. I tak nic nie robi – odpowiedziała szarpiac dziecko za ramię.

16.
Linia 113
– przepraszam – zagaduje nieśmiało pasażerka – coś się stało, że poprzedni autobus nie przyjechał?
– a o której miał być?
– xx:xx (godzina o której to ja powinnam być na przystanku a sterownik pokazuje – 19)
– zdradzę Pani sekret ale obiecuje Pani zachować go dla siebie?
– oczywiście
– to jedzie nim Pani. Są takie korki, że więcej stoimy niż jedziemy –
– oh, dziękuję

17.
Wsiada pasażer do autobusu, rozmawia przez telefon
– dobra, wsiadam do autobusu..no zadzwonię później bo tu każdy podsłuchuje.
Na co ja z uśmiechem:
– kierowca najbardziej.
– no właśnie! – odpowiada z uśmiechem pasażer i idzie w głąb wozu aby usiąść.

18.
I tak sobie stoimy w tym korku rano. Pasażerka rozmawia przez telefon. Tłumaczy komuś, że się spóźni. Po chwili podchodzi do kabiny
– może Pani jechać szybciej?
Z pełną powagą odpowiadam
– oczywiście. Dla Pani wszystko.
– no – zadowolona pasażerka odchodzi. A my dalej w tym korku tkwimy.

19.
Do odjazdu 13 minut. Relaks przy serialu trwa w najlepsze.
– czemu nie jedziemy? Już po odjeździe jest. Jeździcie jak chcecie!
– jeździmy według godzin podanych na rozkładzie.
– ciekawe niby według jakiego rozkładu?
– niedzielnego. Bo dzisiaj święto jest.
– ta ciekawe jakie.
I poszedł Pan obrażony i przez telefon żali się komuś, że autobusy jeżdżą jak chcą ?

20.
Na dworcu podchodzi pasażerka :
– czy znowu coś zamknięte, że takie korki?
– Nie, to tylko deszcz pada. Zamiast autobusu ludzie wybierają samochód i tak się toczymy

21.
Przyjechałam 15 minut w plecy na Bartoszowice. Idę do punktu skorzystać z toalety. Nikogo nie ma na przystanku. Wóz zamykam. Wracam, do odjazdu jeszcze 7 minut. Wchodzę do wozu, ustawiam kierunek. Otwieram drzwi.
Podchodzi pasażerka z wyrzutem:
– nic nie wyświetlone a Pani się zamknęła.
– bo dopiero wróciłam z toalety? – odpowiadam – chyba mogę iść skorzystać? Nie jesteśmy robotami.
Pani obrażona poszła i usiadła. Do odjazdu jeszcze 5 minut a ja się zastanawiam czy to mi się przyśniło czy ludzie naprawdę nie mają już większych problemów niż czyjaś toaleta ?. A mogłam przecież usiąść na siedzeniu pasażera czy w przejściu i nasikać.

Przypominam, że jak kierowca ma przerwę to ma obowiązek odbyć ją bez pasażerów w środku.
22.
Jadę idealnie o czasie. Nawet muszę odstawać i równać czas aby za szybko nie było. Na jednym z przystanków stoi już tramwaj i autobus także czekam aż zwolnią przystanek abym mogła podjechać oraz dokonać wymiany pasażerskiej. Przy pierwszych drzwiach stoi Ona. Wzdycha, prycha. Kręci głową. Macha rękami. Ale nic się nie odzywa. Widać tak ma. Ja też lubię czasami po gestykulować. Pojazdy odjechały, także podjeżdżam. Otwieram drzwi, Pani się odwraca i mówi :
– dla takich osób to jest specjalne miejsce w piekle.
– nie mogę się doczekać – odpowiadam z uśmiechem zanim zdążyłam się ugryźć w język.

I tak się zastanawiam. Jakie to specjalne miejsce będzie. Czy będzie Netflix, HBO Go. Czy będzie ciepło ?
23.

Wypełniam kartę, podchodzi pasażer, który jechał że mną.
– a Pani to umie tym jeździć?
– Panie, ja to nawet na hulajnogę nie mam uprawnień bo się boję jeździć. Powiem Panu, że teraz te autobusy to same jeżdżą, ale żeby się ludzie nie bali wsiadać to trzeba posiedzieć i poudawać jazdę.
– no coś tak czułem, że jazda była zbyt dobra.

24.

Nieraz największą zbrodnią nie jest jazda z opóźnieniem, tylko ta o czasie.
Wzgórze Partyzantów. Linia 149.
Na przystanek przyjazd o czasie, nawet poczekałam na dobiegającą pasażerkę. Wsiadła. Nikogo nie ma no to lewy kierunkowskaz i wyjazd z zatoki. Podjeżdżam do skrzyżowania, czerwone się zaświeciło to czekamy. Podchodzi niedoszły pasażer do 3 drzwi i macha do lusterka.
* odmachać mu* myślę sobie ?. Bo co innego może chcieć. Przystanek był. Kto chciał wsiadł. Podchodzi do pierwszych, pokazuje na nadgarstek. No zegarek wiem przecież, że zegarek w domu został. Pokazuje na drzwi gestem, że chciałby wsiąść – kręcę przecząco głową i wzruszam ramionami. Znowu pokazuje na nadgarstek.

Pan odszedł od wozu i zaczął robić zdjęcia numeru toborowego.
25.
Kilka miesięcy temu podczas jednego z kursów wsiadła do mnie mała wycieczka z niepełnosprawnymi dzieciakami. Nawet drzwi nie zamknąłem a dziadek już leci w moją stronę i się drze:
– z debilami nie będę jechać bo się jeszcze zarażę, weź Pan coś zrób.
Popatrzyłam na dziadka, na wycieczkę. Znowu na dziadka:
– wie Pan co, ja też. Proszę wysiąść bo jeszcze się czymś od Pana zarażę.
Oburzony dziadek wysiadł, grożąc zwolnieniem z pracy.
A dzieciaki jako nieliczni pasażerowie potrafili się zachować w pojeździe z najwyższą kulturą.

26.
Leci historia z Krakowa.
Jedzie babcia i słucha sobie kościelnych pieśni. Na cały autobus. Zwracam uwagę o ściszenie albo założenie słuchawek…
– Ty, ty bezbożniku! Zaraz ja proboszczowi powiem!

A sądziłem, że w miejskiej będzie mi lepiej niż jeżdżąc po wioskach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.